31.1.13

Komu boczek? Lard des choix 2010


Bez pracy nie ma kołaczy, a że zajęłam właśnie I miejsce w wyścigu po posadę w Coya, postanowiłam wpaść do sklepu z winem i wydać pieniądze których jeszcze nie zarobiłam. Wybór padł na wino Hervé Souhauta, który stworzył Domaine Romaneaux-Destezet w Rodanie Północnym i robi pysznego naturalnego Syraha. Nie dodaje drożdży, nie obrywa szypułek, długo maceruje, nie kontroluje temperatury – ot niech fermentuje -byle długo, na koniec dodaje tylko ciut ciut siarczynów: oto jego przepis na prawdziwe wino. 




Moim kołaczem stał się jego inny, trochę bardziej dostępny projekt z winiarni Les Champs Libres o wdzięczącej się nazwie Lard, des choix, czyli "wybieram boczek" a może "wyborny boczek"? (Ktoś zna francuski ?) To wino z Ardeche – malowniczego regionu ze stromymi zboczami, starymi wioskami, po etykiecie chciałoby się rzec, że ze świnkami też, gdzie chętnie zjeżdżają turyści, ale o winie stamtąd coś nie słychać. Wciśnięty między Beaujolais i Rodan Północny, to region pomijany na korzyść bardziej znanych sąsiadów. Nasz „boczek” składa się właśnie z tego co przywodzi na myśl sąsiednie regiony: to związek partnerski syrah i gamay. Raczej wygląda na udany, skoro żadne z nich nie dominuje a całość jest nader interesująca. 




Lard de choix 2010 jest koloru wiśni, pachnie jak czerwone owoce a smakuje jak wędzony boczek z owocami. Bardzo świeży i z taninami też bez przesady. Trochę jak beaujolais z dymnym posmakiem, a że je prefere trochę pełniejsze wina, to raczej nie będę fanką. Polecam natomiast do spróbowania tym którzy zapuszczają się w tereny win naturalnych, i tym co wolą wieprzowinę.. no, a ja lecę do pracy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz