4.10.12

Alvaro i Carmenere

Wczoraj podczas degustacji win z winiarni Emiliana, Alvaro Espinoza opowiedzial nam taką historię ( w wolnym tłumaczeniu): "Pracowalem wtedy dla Carmen, to bylo w 1994 roku, kiedy przyjechal do nas francuski ampelograf. Mielismy dość nietypową działkę merlota, który dojrzewał późno, ale dawał znakomite wina. Wtedy była moda na merlota, nasi winiarze wysyłali go do Stanów, gdzie wszyscy szaleli na punkcie Pomerola. W każdym razie pokazałem mu to moje najlepsze wino a on mówi, że to dawna odmiana bordoska Carmenere a nie żaden Merlot. Miałem wtedy 28 albo 29 lat i byłem bardzo młody i dumny, ale zaryzykowałem moją karierę. Poszedłem z tym do szefa, mówiąc, że nie możemy siedzieć cicho i udawać, że nic się nie wydarzyło. Postanowiliśmy, że już nie umieścimy na etykiecie nazwy merlot, ale Grande Vidure, synonim Carmenere. Rozpętało się, dzwonili do mnie winiarze z całego kraju, żebym już nic nie mówił, że zniszczę chilijskie winiarstwo, itp. A ja zadzwoniłem wszędzie gdzie mogłem, do Wine Advocat, Wine Spectator i mówiłem słuchajcie, mamy carmenere, przyjedźcie zobaczyć. I przyjechali, zrobili potem artykuł na dwie strony o nas, o Carmen. Nasze Carmenere dostało 90 punktów i tak wszyscy kojarza mnie z odkryciem tego szczepu właśnie."

To było świetne spotkanie, opowiadał nam jeszcze o biodynamicznych uprawach, o tym jak ważne jest terroir, o kupażowaniu. Opowiem o tym jutro ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz