Międzynarodowy Dzień Malbeca zbliża się wielkimi krokami, a jak malbec, to Cahors, lub Argentyna. Do tego w ostatnim Decanterze uraczono nas artykułem o mendoskich winiarzach – terroirystach. Na dzisiejsze winne wtorki wybrałam więc ten region, słynący z wysoko położonych winnic, na których malbeca uprawia się namiętnie. Jest najważniejszym szczepem Argentyny i w rękach utalentowanych winiarzy potrafi dać wspaniałe wina, z głęboką koncentracją barwy, tanin, kwasowości. Dużo jest jednak mendoskich win, które ani nie zachwycają ani nie są subtelne, wiele jest przedojrzałych dżemowo -konfiturowych, zbyt beczkowych, ot do popicia steka. Na szczęście ta sytuacja się zmienia i w przyszłości znajdziemy dużo win z prawdziwą ekspresją miejsca, jak na przykład te z winnicy Adrianna od Catena Zapata.
Sięgnęłam dzisiaj dla odmiany po petit verdot, którego w Mendozie sadzi się mniej ale jak się okazuje, tak jak i w sąsiednim Chile, może dać dobre odmianowe wina ( i chwała za to klimatowi Ameryki Południowej).
Tomero reserva 2010 pochodzi z winnicy Finca Los Alamos, założonej 30 lat temu przez Antonio Pulentę na wysokości 1300 metrów (" a wyżej się nie da...?") Winnice znajdują się w Dolinie Uco, niewątpliwie najlepszej części Mendozy, między wysokimi Andami a mniejszymi wzgórzami Uco. W winnicach dominują stare krzewy malbeka. Od niedawna jednak jego wnuk Carlos Pulenta uprawia tu też viogniera, semillon, pinot noir, chardonnay.
Podczas dojrzewania winogron różnice temperatur między dniem i nocą sięgają tu 15 stopni Celsjusza, co pozwala na zachowanie świeżości, doskonały rozwój tanin i głęboką barwę. Po fermentacji Tomero spędza 19 miesięcy we francuskim dębie, potem butelkowany i przez 6 miesięcy trzymany jest głeboko w piwnicy. Potem trafia na rynek, i niestety moim zdaniem nie jest jeszcze gotów do spożycie.
Ciemny głęboki z purpurowymi brzegami, intensywny nos, na pierwszym planie wyczuwalne zioła, mentol, eukaliptus, potem czarne owoce lasu i dębowe nuty słodkich przypraw. W ustach beczkowa wanilia przykrywa niemal całkowicie owoc, taniny są dość grube, całość bardzo ciężka i pełna, znów wanilia, gorzka czekolada, w długiej końcówce wyłaniają się owoce. Dopiero po zdekantowaniu owoc nieśmiało wychodzi w pierwsze szeregi, wino nabiera większej harmonii i wciąż zachowuje medyczne nuty. Przy 15% alkoholu ma też pewnie medyczne właściwości, co ciekawe alkohol jest bardzo dobrze zintegrowany. Całość może leżeć jeszcze wiele lat, podejrzewam, że w 2020 będzie nawet elegancki.
Mendozę wypili i opisali dzisiaj także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz